Moja historia

To ja:

Mam na imię Laura, mam 16 wiosen i, jak sami widzicie, jestem dosyć dziwna.

Wszystko zaczęło się dawno dawno temu, gdy jeszcze byłam bardzo mała. Podziwiałam mojego dziadka,  pisarza, poetę, krytyka literackiego, publicystę i wydawcę. Jego życie było związane ze sztuką bardzo mocno. Brat mojego dziadka to wspaniały malarz, obecnie mieszka w Krakowie, a druga żona - a moja babcia, była piosenkarką, w jednym z pierwszych girlsbandów w Europie - Filipinkach, które robiły karierę nie tylko w PRL-owskiej wtedy Polsce, ale również m.in w Gruzji, Niemczech czy Stanach Zjednoczonych.
Tak, to prawda. Więc, mając takich dziadków, musiałam być niezwykłym dzieckiem. I byłam. Na początku, w nie za dobrym znaczeniu tego słowa.
Z przyczyn rodzinnych, czułam się bardzo samotna. Mam starszą siostrę, która mnie nie znosi (z wzajemnością c: ), i dopiero niedawno tak naprawdę zaczęłyśmy się ze sobą dogadywać. Nie miałam znajomych i przyjaciół. Nie wychodziłam na dwór, żeby się bawić z innymi dziećmi. Siedziałam w domu, czytając książki i rysując do bólu, a także zajadając swoją samotność różnymi smakołykami.
Jak łatwo się domyślić, szybko stałam się dzieckiem z nadwagą, a potem już chorobliwą otyłością.


Mając 3 lata nauczyłam się czytać pojedyncze literki.

W wieku 4 i 5 czytałam już książeczki. Z nauką pisania miałam problemy, bazgrałam jak kura pazurem i nie znosiłam tego. Swój pierwszy wiersz napisałam w wieku 9 lat. Zaczęłabym o wiele wcześniej, gdyby nie to, że jako dziecko bałam się, iż tylko starzy ludzie - tacy jak mój dziadek i jego znajomi poeci - mogą pisać wiersze. Bałam się, że jak coś napiszę, zestarzeję się, i nikt nie będzie mógł mnie poznać. Takiego rodzaju dziwnym dzieckiem byłam ;).

W piątej klasie podstawówki, byłam podziwiana, ale nie lubiana.

 Dzieciaki ciekawiła moja rozległa wiedza teoretyczna, dziwiły się, jak dużo czytam książek, i podobały im się moje rysunki. W tym czasie bardziej zaprzyjaźniłam się z Alicją - moją dobrą koleżanką do dziś. Alicja to nie jest jej prawdziwe imię, ale tak właśnie ją czasem nazywam :). Poznałam ją w 3 klasie i od razu przypadłyśmy sobie do gustu. Obie miałyśmy swój własny świat, czułyśmy się samotne w rodzinnym domu i uwielbiałyśmy rysować.
Wtedy dowiedziałam się, że moja dwudziestokilowa nadwaga jest niebezpieczna dla zdrowia. U lekarza okazało się, że jeśli szybko czegoś z tym nie zrobię, zachoruję na cukrzycę typu III, albo typu C: taką, na jaką chorują ludzie na emeryturze! Moim zadaniem było schudnąć co najmniej 12 kg w rok. Powoli, po kolei, żeby nie odbiło się to na moim zdrowiu. Wzięłam się za siebie, udało mi się schudnąć więcej niż te 12 kg. Obecnie, moje BMI mieści się w normie. Dalej chcę trochę schudnąć, ale ze względów estetycznych. Zdrowotnie - nic mi nie dolega. Powróciłam do życia.

W podstawówce również zaczęłam bardziej wiązać swoją przyszłość ze sztuką. 

Miałam niesamowitą nauczycielkę plastyki - sama była malarką i wystawiała swoje prace - która pomogła mi rozwinąć umiejętności rysowania ołówkiem i węglem. Najbardziej pokochałam robić portrety.
Wtedy również zainteresowałam się Japonią i jej kulturą. Zakochałam się w mangach i anime. Pierwszym anime jakie obejrzałam, było "Dragon Ball", potem "Sailor Moon", a później dalej klasyka: "Shaman King", "Naruto", aż w końcu: "Bleach". Wtedy zaczęłam kochać to i tym się zajmować. Uczyłam się języka japońskiego, rysowałam mangę, stałam się otaku - w jednym z wielu znaczeń tego słowa.

W pierwszej klasie gimnazjum poznałam mojego przyjaciela, który jest gejem.

 Chodziłam z nim do klasy. Staliśmy się najlepszymi przyjaciółmi i spędzaliśmy ze sobą tyle czasu, ile to było możliwe. Dzięki niemu spotkałam się po raz pierwszy z szaloną stroną bycia nastoletnim otaku, poznałam prawdziwą twarz homoseksualizmu, i przestałam się tego bać, miałam pierwsze nieśmiałe doświadczenia z alkoholem, z miłością, tańcem molekuł i dążeniem do absolutnej nagości. Mój przyjaciel obudził we mnie artystkę, zdolną do tworzenia i niszczenia, rozkazywania i padania na kolana, otworzył przede mną takie zakamarki mojej duszy, o których nie miałam pojęcia.
Słuchałam wtedy rocka, metalu, a także muzyki zwanej Violin Industrial - którą tworzy niesamowita Emilie Autumn. Dzięki mojemu przyjacielowi, zainteresowałam się twórczością Lady GaGi, i różnych japońskich zespołów, a potem - oboje zaraziliśmy się Kpopem.
Kpop, to pop koreański - oczywiście z Korei Południowej, nie Północnej :).
Po wielu huraganach i burzach, rozstałam się z moim towarzyszem rok temu, w drugiej klasie gimnazjum.
Przeprowadził się do Danii. Od tamtej pory nie widziałam go. Czasem ze sobą piszemy, ale On już o mnie zapomina. Zostałam sama, z Alicją, która nie zdała tego roku, i z nią również musiałam się rozstać. Oczywiście, dalej chodzimy do tej samej szkoły, ona jest w klasie niżej, ale ja pójdę dalej, a ona zostanie. A potem pójdzie na praktyki. Z naszych marzeń o Liceum Plastycznym - nici.

W wakacje między drugą a trzecią klasą gimnazjum, zaczęłam się staczać.

Chodziłam na "ogniska" w których ludzie w moim wieku i starsi spotykali się, aby pić alkohol. Tam, 6 lipca 2012 r. poznałam Jego.
Na imię mu Daniel, ma 19 lat, jest gitarzystą, rzucił szkołę dla muzyki.
W 23 dni później zostaliśmy parą. Jesteśmy nią do dziś.
Dzięki niemu zaczęłam słuchać Rock'n'Rolla: The Beatles, The Rolling Stones, Led Zeppelin, Aerosmith, Jefferson Airplane, Cream, Pink Floyd, Jimi Hendrix, a także Glam Rocka - T.Rex, David Bowie, Lou Reed,  zaczęłam również grać na gitarze, rozpoznawać ich marki. Rozwinęłam się.


Piszę teraz więcej.

Cykl Baśni Niezwykłych - O Chatce Ech, Porcelanowym Sercu, o dwóch kukiełkach w wędrownym cyrku, zakochanych w sobie, które ożywają na tylko jedną noc, wiedząc że umrą o świcie. A także ten blog, i wiele innych.

Mój dziadek nie żyje od prawie dwóch lat.

Ktoś musi zająć jego miejsce. Piszę dużo wierszy, opowiadań... Horrory, romanse, komedie... Wszystko.
To jest moja pasja, i coś, z czym wiążę swoją przyszłość.

Cała ta historia jest prawdziwa.

Ukształtowała mnie. Obecnie, mam farbowane włosy koloru miodowy blond, chodzę zarówno w szpilkach jak i glanach, w słodkich sukienkach lolity, i spodniach od munduru. Używam ostrego makijażu, by następnego dnia nie mieć go w ogóle. Mam swój własny styl, na wpół mroczny, na wpół romantyczny. Potrafię nienawidzić i kochać. Oglądam anime, by zaraz puścić winyl Exile on Main St. i zapomnieć się przy dźwiękach gitary Keitha Richardsa, a potem pobiec o drugiej nad ranem do telewizora i oglądać Big Time Rush na Nickelodeon HD - tak robię to codziennie, nawet jak mam do szkoły na 7:30 :).
Jestem dziwna? Tak.
Teraz mnie znacie.
Wiem, że to niebezpieczne, obnażać się tak w internecie, ale nie mam nic do ukrycia.
Powiedziałam tyle, ile to było potrzebne. Wiecie kim jestem? Dobrze. Teraz zapraszam do czytania.


Dziękuję za uwagę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz